Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że chęć zmiany na lepsze może przynieść więcej kłopotów niż korzyści, nigdy bym nie uwierzyła. Nie uwierzyłabym gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze. Byłam tak dumna ze swojego nowego wyglądu, tak bardzo zaskoczona odwagą, która drzemała we mnie przez długie lata. Do czasu. Do czasu, w którym wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Tak, jakby znienawidził mnie cały świat.
Tak,jakby moi przyjaciele nie byli tymi samymi ludźmi.
Sascha, który ignorował moje sprzeciwy , protesty i dotykał jak chciał i gdzie chciał. Czasem doprowadzał mnie tym do łez, czasem krzyczałam na niego ile sił w płucach, żeby zrozumiał , że sobie tego nie życzę i że krzywdzi mnie w ten sposób. Ale on tylko się śmiał pod nosem i obracał wszystko w żart. Mnie nie było do śmiechu. Były chwile, kiedy zbierało mi się na wymioty. Na samo wspomnienie jego zachowania i na sam jego widok wszystko podchodziło mi do gardła czego nie ukrywałam. Mój Cello. Mój?, chyba jednak nie. Szukałam u niego pomocy,opowiadałam ze szczegółami wymuszone na mnie sytuacje,płakałam z bezradności. A on znajdował wytłumaczenie dla każdego gestu kolegi. Gdybał ile tylko się dało, żeby usprawiedliwić kumpla. Starał się mnie przekonać, że blondyn na pewno nie ma nic złego na myśli, że to tylko żarty, że może to wszystko tylko mi się wydaje, że na pewno się mylę...a na końcu usłyszałam, że jestem przewrażliwiona.Nie byłam w stanie wykrztusić choćby jednego słowa, choćby monosylaby...oczy paliły żywym ogniem ,popłynęły pierwsze łzy...
Leal wyjechała na miesiąc z mamą, na szczęście dwa tygodnie już minęły,najgorsze tygodnie w moim życiu. Tony niewiele bywał w Cortinie , prawie całe dni spędzał w urzędach i bankach załatwiając formalności przed otwarciem nowej eiscafe.Wujek od rana do wieczora w pracy, a kiedy wracał, padał ze zmęczenia. Zostałam sama, ze strachem, z żalem do chłopaków, z obrzydzeniem do samej siebie, z wyrzutami sumienia i poczuciem winy. Nie miałam już siły. Ani psychicznie ani fizycznie nie byłam już w stanie funkcjonować. Zadzwoniłam do szefa z prośbą o urlop, nie ma problemu, ile tylko chcesz, powiedział. zostawiłam dla wujka karteczkę:
Potrzebuję spokoju wujku. Dbaj o siebie,
nie mów nic dziewczynom, nie chcę żeby
się martwiły. Ty też się nie martw.
SAMOTNIA najkochańszy wujku na świecie,
zadzwonię jak będę na miejscu.
Ana
Wcześnie rano wsiadłam do autokaru, który zawiózł mnie do Szwajcarii.
Pierwsze co zrobiłam kiedy weszłam do naszego domku w Linthal był telefon do wujka.
- Tak,słucham- usłyszałam w słuchawce.
- Cześć wujku, już jestem na miejscu.
- To dobrze córciu, to bardzo dobrze. Powiedz mi, jest aż tak źle?
- Bywało gorzej wujku, nie martw się. Muszę tylko pozbierać w spokoju myśli, nabarć dystansu do sytuacji, przemyśleć kilka ważnych spraw. Wrócę przed dziewczynami i wtedy wyjaśnię wam wszystko.
- Dobrze skarbie. Dzwoń do mnie, żebym wiedział, że wszystko z tobą dobrze.
- Obiecuję wujku, będę się meldować co wieczór. Przygotowałam ci trochę jedzenia, słoiki są w lodówce a mięsa do odgrzania w zamrażarce. Miłego dnia wujku do jutra.
- Kochana jesteś, dziękuję, miłego dnia malutka i uważaj na siebie.
Poczłapałam do pokoju na piętrze zostawiając bagaż przy drzwiach wejściowych. Byłam tak zmęczona, że myślałam tylko o położeniu się spać. Prysznic zajął mi dosłownie kilka minut. Miałam wrażenie, że zasnęłam zanim przyłożyłam głowę do poduszki. Nie wiem ile spałam bo nie spojrzałam na zegarek kiedy się kładłam. Tak czy inaczej było ciemno gdy się obudziłam. Byłam wypoczęta ,więc wygrzebałam się z pościeli i zeszłam na dół do kuchni. Z ciekawości spojrzałam na zegarek ścienny, 3:47. Dziwna pora na pobudkę jak dla mnie, ale jaka pora nie jest dobra na rozmyślania? Zemdliło mnie na wspomnienie ostatnich dni w cortinie, wzdrygnęłam się z niesmakiem i już wiedziałam ,że nie jestem jeszcze na to gotowa. Zaparzyłam sobie herbaty, żeby uspokoić żołądek i usiadłam na szerokim kuchennym parapecie. Uśmiechnęłam się do siebie, padał śnieg. Grube płatki gęsto spadały z nieba tworząc biało srebrzystą pierzynę. Mogę tak trwać godzinami , obserwując sypiący się biały puszek. Obfita warstwa zalegającego śniegu skutecznie rozjaśniała okolicę , dzięki czemu góry otaczające domek i pobliski hotel były wyraźnie widoczne. Lubiłam to miejsce, ale tylko zimą. Latem było tu dla mnie za głośno, za tłoczno i zbyt wrząco od turystów. Ale teraz..... tak, to był mój czas, moja cisza i mój spokój . Jak widać nie tylko ja lubiłam to miejsce w tym czasie. W największym , najładniej urządzonym, najlepiej wyposażonym i najdroższym pokoju w hotelu ktoś zapalił światło.Zdziwiłam się bo Andre (właściciel hotelu i najlepszy przyjaciel wujka)od lat nie miał gości zimą. Bo co to za atrakcja siedzieć w hotelu otoczonym trzema potężnymi górami z domkiem pod bokiem i metrową warstwą śniegu jak okiem sięgnął? No właśnie! dla fanów sportów zimowych żadna, tymbardziej, że moja samotnia była praktycznie odcięta od świata w tym czasie , i żeby się tam dostać a później wydostać potrzeba było odpowiedniego środka lokomocji. I tak dumając nad zimowymi gościmy, obserwowałam ich krzątających się po obszernym pokoju. Ciekawa byłam czy się pakują czy rozpakowują bo krzątaninie nie było końca. Rozbawiły mnie te osoby wpadając na siebie kilka razy, ktoś się potknął, ktoś czymś rzucił, coś spadło z komody...
Wesołe obserwacje skończyły się kiedy zrobiło się widno a mój żołądek dał o sobie znać burcząc na tyle głośno by nie dało się go zignorować. Sprawdziłam godzinę i zachichotałam ponieważ przez cztery godziny podglądałam wesołe postaci . Nastrój poprawił mi się na tyle, że zapomniałam po co tu przyjechałam i na tyle , że chichotałam pod prysznicem i kiedy ubierałam spodnie dresowe , t-shirt i bluzę z kapturem a nawet w drodze do hotelu . Tych kilka kroków pokonałam dość szybkim krokiem, ślinka napływała mi do ust na samą myśl o ulubionych potrawach. Weszłam do dość dużego budynku i skierowałam się prosto do kuchni. Przywitaliśmy się z Andre serdecznym uściskiem i od razu dowiedziałam się , że rzeczywiście przyjaciel rodziny ma gości i że potrzebuje pomocy w zadbaniu o ich komfortowy pobyt tutaj. Tłumaczył, że to ważni dla niego goście i że zależy mu na tym, by byli zadowoleni . I na tym by ich pokój był nienagannie czysty i świeży. Zgodziłam się od razu, lubiłam tą pracę . Dwa lata wcześniej pomagałyśmy z Leal przez całe lato. Poznałyśmy ciekawych ludzi i fajnie spędziłyśmy czas. W drodze do jadalnego, gdzie miałam poznać wesołe postaci zastanawiałam się czy i tym razem będzie tak fajnie. Weszliśmy z właścicielem do pomieszczenia i kolana się pode mną ugięły . Właśnie , uśmiechało się do mnie "Moje Serce"....
*****************************************************************
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. W końcu światy moich bohaterów zaczynają się łączyć. Miłego dnia i czytania życzę wszystkim ,którzy tu zaglądają.Pozdrawiam .
- … i postanawiam zacząć żyć dniem bieżącym, cieszyć się tym co mam . Po czym uśmiechnął się do swoich myśli i siebie samego w szklanym odbiciu szyby. Pociągnął spory łyk mocnego drinka i wrócił przed telewizor, gdzie razem z bratem spędzali ostatni dzień starego roku.
- I co tam ciekawego wypatrzyłeś? – zapytał zaciekawiony jego towarzysz .
- Właściwie nic, ale przemyślałem kilka spraw.
- Jakich? – brat był bardzo zaciekawiony.
- Różnych – odpowiedział zagadkowo – ale przede wszystkim , postanowiłem przeszłość zostawić daleko za sobą i po prostu do niej nie wracać.
Bardzo zaskoczony bliźniak potarł dłonią lekko zarośniętą brodę.
- To…, nie będzie łatwe – powiedział z powagą – kilka spraw łączy nas z przeszłością i wielu z nich nie będziemy w stanie uniknąć.
- Wiem. Ale już najwyższy czas zacząć patrzeć przed siebie a nie oglądać do tyłu. Jedyne co ze sobą zabiorę, to to, czego przeszłość mnie nauczyła. Te wszystkie lekcje wezmę ze sobą w przyszłość, bo właśnie tam zamierzam spędzić resztę życia.
Bracia wymienili porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. Już wiedzieli, że postanowienia jednego , dotyczą ich dwóch. bo w końcu…nie da się podzielić jedności na dwoje…
Obydwaj doszli do wniosku, że to dobra decyzja. Jeden z nich widział nadchodzącą zmianę bardzo pozytywnie. Drugi zaś, z pewną obawą : ” bo czy , naprawdę jest możliwe zostawić wszystko z tyłu?”- tego nie wiedział. Widział jedynie radość brata z podjętej decyzji i na ten widok w jego głowie zakwitła myśl: Moje Postanowienie Noworoczne ; bez względu na to co przyniesie jutro , będę przy tobie wraz z całą moją siłą i wiarą. Wiarą w to, że szczęście wreszcie cię znajdzie…
Cudowna paleta barw fajerwerków pieściła jej oczy , a myśli krążyły wokół tylko jednej osoby…
- I życzę ci szczęścia całego świata, dziecięcej radości na co dzień ale przede wszystkim tego, żeby twoje szczęście wreszcie cię znalazło.
- Wszystkiego dobrego siora, samego szczęścia i zdrowia – Leal rzuciła się na mnie z życzeniami noworocznymi.
- A tobie, żeby twoja walka o lepszą siebie, z dnia na dzień była tylko łatwiejsza.
Wyściskałyśmy się za wszystkie czasy, kilka łez wzruszenia zostało uronionych , ale u nas to nic nowego, można by powiedzieć, że to nasza normalność. Leal przytuliła się do moich pleców i stałyśmy tak w ciepłym uścisku siostrzanej miłości, obserwując tęczę kolorów za oknem.
- Myślisz o swoim sercu? – przerwała ciszę moja siora.
-Myślę kochanie, każdego dnia – odpowiedziałam.
- Gdybyś mogła złożyć mu teraz życzenia, to jakie by były?
Uśmiechnęłam się na samą myśl o nim, oczami wyobraźni widziałam jak się uśmiecha i cierpliwie wysłuchuje życzeń.
- Poza zdrowiem, życzyłabym mu spokoju Leal, po prostu spokoju. Jak również tego, żeby ich fani kochali ich tak jak ich kochają, i jeszcze liczniej przybywali na ich koncerty, ale pozwalali im przy tym swobodnie poruszać się ulicami miast.
- Nigdy nawet o tym nie pomyślałam – wyznała – ja stawiałam na szalone imprezy, zajefajne towarzystwo…, bo przecież kasę mają, świat zjeździli wszerz i wzdłuż , czego jeszcze można by było im życzyć?
- Poza zdrowiem? – zapytałam retorycznie- na przykład tego, żeby znaleźli na świecie miejsce, w którym nikt nie wiedziałby kim są i czym się zajmują.
- No tak,ty zawsze masz świetne pomysły- pożaliła się Leal.
- Po prostu myślimy w zupełnie inny sposób – pocieszyłam siostrę – wiesz?życie nauczyło mnie czegoś bardzo ważnego. Czegoś, dzięki czemu widzę świat całkiem inaczej niż ty czy nasi znajomi.
- Co to takiego ? – zadała dziecięco proste pytanie.
- Odwracanie sytuacji kochanie. To znaczy , że wyobrażam sobie siebie na miejscu jakiejś osoby , w tym przypadku , któregoś członka Tokio Hotel. I już wiem, że nie chciałabym tych wielkich pieniędzy, podróży po całym świecie , ciuchów,nowinek technicznych czy aut.
- Dlaczego? czy to źle mieć te wszystkie rzeczy ?
- Nie , to nie jest źle. To dotyczy tylko osób sławnych. Kiedy chcesz iść na lody, wychodzisz z domu , kupujesz lody , siadasz na ławce i rozkoszujesz się ich smakiem. Sławni ludzie nie mają takiej możliwości, bo po chwili zewsząd otaczają ich ludzie , którzy ich kochają, lub co gorsza ,ci , którzy ich nienawidzą. Chociaż, tych kochających uważam za bardziej niebezpiecznych i nieobliczalnych.
- To smutne, że nie mogą żyć tak jak my – stwierdziła moja siostra.
- Tak, to bardzo smutne – potwierdziłam – oddałabym cały świat diabłu, żeby ich przed tym uchronić, ale niestety nie mam takiej mocy.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie smutno i westchnęłyśmy ciężko. Znów zapadła cisza między nami, nie potrwała jednak długo.
- Wiesz? – zaczęła niepewnie Leal- myślę, że twoje serce byłby z tobą szczęśliwy.
- To nie możliwe kochanie, ja nie mogę go spotkać. To nie ma prawa się wydarzyć , dla jego dobra…
*********************************************************************************************************
Z okazji Nowego roku…., mam nadzieję , że się Wam spodoba i wyrazicie to kilkoma słowami. A jeżeli się nie spodoba , to również wyraźcie kilkoma słowami. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego co dobre życzę Wam w Nowym 2013 Roku.